piątek, 5 kwietnia 2013

One.

- Na pewno tego chcesz? - zapytał mój ojciec. Skinęłam głową lekko się uśmiechając.
- Jeżeli wrócę do Stratford, spełnię swoje marzenie, będę miała pracę, zamieszkam z Kate i zapomnę o przeszłości. Będzie dobrze, będę cię odwiedzać. - objęłam go w okół szyi i po prostu przytuliłam. Zagryzłam dolną wargę odsuwając się od niego. Wzięłam ostatnie pudło z ziemi i wsadziłam je do bagażnika. Łapiąc za drzwiczki spojrzałam jeszcze raz na mężczyznę upewniając się czy wszystko jest dobrze. Weszłam do samochodu i odpaliłam silnik. Wzdychając odjechałam, zauważyłam w lusterku że Robert mi macha, więc tylko się uśmiechnęłam i wyjechałam z miasta.
***
- Nelly! - krzyknęła rzucając mi się w ramiona, zaśmiałam się cicho klepiąc ją po plecach ręką. 
- Tęskniłam za tobą. - wybełkotałam puszczając ją z ucisku. Czerwonowłosa uśmiechnęła się lekko zagryzając wnętrze policzka.
- Ja też tęskniłam, chodź. - wzięłyśmy po kilka kartonów i wniosłyśmy je do przeznaczonego dla mnie pokoju. Schodząc do salonu zauważyłam, że zaprosiła moich dawnych znajomych. Zakryłam usta dłonią widząc wszystkie dekoracje typu "Welcome Nelly" poczułam spływającą łzę po moim policzku. Przytuliłam każdego po kolei, aż natknęłam się na jednego szatyna którego nie znałam, albo po prostu nie pamiętałam...
- Um... Nelly to jest mój chłopak, Justin. - chłopak się uśmiechnął wyciągając w moją stronę dłoń, niepewnie ją uścisnęłam odwzajemniając uśmiech. 
*
Zamarłem widząc tą dziewczynę. Nelly Blood była córką kobiety która miała wypadek. Spowodowany przeze mnie. Dziewczyna stała przy stoliku popijając piwo i gadała, śmiała się z moją dziewczyną. Wspominała o niej wiele razy, aczkolwiek nie wiedziałem, że to o niej mowa. Była cholernie podobna do swojej matki. Podszedłem bliżej, żeby Kate się zorientowała, że chcę pogadać z  jej przyjaciółką. Odsunęła się niepewnie i odeszła do koleżanek. Zacisnąłem usta w cienką linię, a dziewczyna usiadła na kanapie. Usiadłem obok niej, ani drgnęła.
- Czym się zajmujesz, Nelly? - powiedziałem pewnie.
- Przyjechałam tutaj, żeby zająć się modelingiem. A ty? - w końcu odważyła się spojrzeć mi w oczy. Uśmiechnąłem się sztucznie.
- Boks. - zagryzłem wnętrze policzka bawiąc się palcami. - Miałaś kiedyś robioną profesjonalną sesję zdjęciową? 
- Tak, wiele razy. Moja matka też była modelką, od dzieciństwa chciałam robić to co ona. - kiedy poruszyła temat o swojej mamie nie wiedziałem co powiedzieć. Uniosłem prawą brew do góry.
- Przejdźmy się. - podniosłem się i podałem jej rękę pomagając jej wstać. 
Ruszyliśmy w stronę wyjścia w ciszy. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz dziewczyna usiadła na huśtawce i poklepała miejsce obok niej. Zrobiłem to.
- Co się stało z twoją matką? - udałem głupiego, żeby dowiedzieć się co myśli o tej sprawie. 
- Jakiś idiota wjechał w jej samochód, nie wiadomo co się stało. Jej ciała nie znaleziono. Przecież to niemożliwe. - pokręciła głową chowając twarz w dłoniach, odwróciłem wzrok klepiąc ją po ramieniu.
- Będzie dobrze.
*
Był zbyt zainteresowany moją matką, przyjechałam zapomnieć, nie przypominać. 
A może ona żyje? Może gdzieś tam jest? Była krew, był samochód, ale jej ciała nie było. 
Dopiero teraz wszystko zaczynam myśleć o wszystkim co było kilka miesięcy temu, to dziwne.
Kiedy spojrzałam w jego oczy widziałam śmierć, smutek, złość. Nie mogłam opisać co on czuł, sama się w tym wszystkim pogubiłam.  Nie rozumiem wielu rzeczy, czemu los dał mi tak ciężkie życie do przetrwania, czemu to wszystko spada na mnie? 
*
- Bieber, postaraj się! - krzyknął wysoki mężczyzna, który zwał się moim trenerem.
Spojrzałem na starszego, umięśnionego chłopaka stojącego przede mną. Przekląłem pod nosem, kiedy poczułem kolejny cios wycelowany w mój policzek. Wiedząc, że muszę się skupić rzuciłem chłopakiem na ziemię i usiadłem na nim okrakiem powstrzymując jego ruchy. Trener zaczął liczyć sekundy kładąc się przy nas i obserwując każdy ruch. Wygrałem. Zaśmiałem się pod nosem wystawiając pięść ku chłopakowi, przybiłem z nim żółwika i podszedłem do zdenerwowanego trenera.
- Co się dzieje? Jesteś coraz słabszy. - warknął.
- Ale wciąż wygrywam. - podrapałem się po karku zastanawiając się o co mu chodzi.
- Ale w pewnym czasie przestaniesz i polegniesz, Bieber. Weź się do roboty, bo słabo z tobą będzie, rozumiesz:? - podał mi ręcznik, żebym mógł otrzeć swoją twarz od potu. 
- Za dwa tygodnie walczysz z Parkerem, musisz trenować. - dołączył się Brown. Wywróciłem oczami, już miałem w dupie te treningi. Denerwowało mnie to, że musiałem ćwiczyć od szóstej do czternastej z małymi przerwami, czasami musiałem przychodzić jeszcze wieczorami. Ale to mnie uspokajało, w ten sposób wyżywałem się na każdym. Wiedziałem, że to zły sposób w jaki pokazuje się uczucia, bo to w przyszłości może się nie sprawdzić, ale to nie była moja decyzja. Tylko mojego ojca.
- Zaufaj mi. - uśmiechnąłem się przykładając ręcznik do czoła. Ręką przejechałem po swojej twarzy, sprawdzając dłoń zauważyłem pełno krwi. Przekląłem pod nosem i ruszyłem w stronę łazienki. Spojrzałem w lustro patrząc czy rany są bardzo głębokie. Obmyłem twarz w letniej wodzie i otarłem ją suchym ręcznikiem. I tak było widać siniaki, ale chociaż nie byłem cały we krwi. Wszedłem pod prysznic i obmyłem się z potu. Wycierając się wyszedłem z łazienki i nałożyłem na ciało dresy i koszulę. Wziąłem torbę i nałożyłem ją na ramię, wyszedłem z sali treningowej. 
***
- Jezu, co ci się stało?! - krzyknęła zestresowana Kate przejeżdżając dłonią po mojej twarzy.
- Robinson. Nieważne, to tylko treningi. Nic mi nie jest. - uśmiechnąłem się uspokajając czerwonowłosą. Musnąłem jej policzek i wszedłem do salonu, usiadłem na kanapie sięgając po pilot. Usłyszałem w kuchni kroki, zorientowałem się że w środku jest Nelly. Wyłączyłem telewizor i ruszyłem w jej stronę. Otworzyłem lodówkę wpatrując się w to co ma w środku. Wyciągnąłem z niej jogurta, którego zaraz wypiłem i opakowanie wyrzuciłem do kosza. Oparłem się o blat patrząc na czynności które robi brunetka.
- Co na obiad? - rzuciłem. 
- Kurczak. - odpowiedziała, otarłem dłoń o dłoń i wyszedłem z pomieszczenia. Objąłem Kate w okół talii i cmoknąłem ją w czoło. Tak, dzisiejszy dzień cały dla nas.
----------------
Zmieniłam pierwszy rozdział, bo tamten zupełnie nie miał sensu, więc o to jest. Justin jako bokser z jedną tajemnicą. Co się stało z matką Nelly? :)

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział ;)
    Tylko pisz kiedy opisujesz uczucia Justina a kiedy Nelly itd.
    Np.: Oczami Nelly
    Bo trudno się połapać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ....kurde chyba lepsze od mojego c'nie . Boje się zapytać czy byś zajrzała na mojego i jeśli byś go lubiła to byś skomentowała czy coś : )

    Jak coś to :
    www.shesayshelovemylollyandmakeit.blogspot.com

    Never say NEVER and Believe sis. < 33

    OdpowiedzUsuń